Sunday, October 26, 2008

Czerwona plamka...


Herman oglądał ostatnio stare zdjęcia; napisał
... jakbym sie nie staral, nie potrafie siebie na nich umiescic, na nowo postawic sie w sytuacjach, bardziej obcych niz mikroskopijny herman na pierwszej kolonii czy na sankach pod lokomotywownia. i jak tu mowic o zamoich? skoro nie moje? to nie ja. w kazdym razie nie ten. i choc nic absolutnie nic takiego pomiedzy tamtymtam a tymtu sie nie stalo, zadna katastrofa, zaden udar, nic mi ciezkiego na glowe nie spadlo, jezus ani razu z zaciekow na scianie oka do mnie nie puscil, a jednak patrze na te obrazki sprzed paru lat i mowie - o ten tu to chyba nieja, ten tutaj to raczej nieon, ta tutaj to na pewno nieona...
A co, jak nagle pojawia sie zdjęcie, którego nigdy wcześniej nie widziałeś? istniało gdzieś w albumie kogoś innego, bo ten ktoś inny stał obok Ciebie, teraz go nie ma, bo wycięty, ale przecież nie z braku szacunku, tylko dlatego, że on dla Ciebie to nieon, a ona to nieona; w życiu byś nie poznał, gdyby nie to, że ty tam stoisz i ty to ty, a nie niety. Patrzę na to nieznane mi zdjęcie, nie mam pojęcia, gdzie zostało zrobione, przez kogo, ale poznaję małą mnie; intryguje mnie czerwona plamka w miejscu serca, do której przywiązuję być może zbyt duże znaczenie...

Nie potrafię wrócić do tamtej chwili, ale ona tam jest; stoję w pełnym słońcu, trzymając za ręce dwie kumpele, które pamiętam jak przez mgłę... gdzieś w pobliżu stoją moi rodzice, z całą pewnością - oni też tam są, chociaż teraz już ich nie ma - patrzą na mnie i mówią "uśmiechnij się", a mnie słońce razi w oczy i w ogóle jest mi gorąco... bo pod grubą sukienką mam bawełnianą koszulkę z długimi rękawami, bo inaczej by mnie gryzła... i tak kołnierzyk mnie gryzie, a w dodatku dłoń Grażyny jest lepiąca, bo jadła przed chwilą watę cukrową, a Dorotka (nikt nie mówił Dorota) ledwie stoi, bo chce jej się siku... zresztą - zaraz się zesika i dostanie klapa w mokrą pupę...
Z tyłu jakieś jedynie słuszne wojsko pilnuje jakiegoś jedynie słusznego porządku, jakiś bardzo ktoś ważny przywieziony został warszawą na samą murawę, a więc może to mecz był jakiś, a może pochód... rok 1958? raczej 57?
i co ta z mojej lewej trzyma w ręce? a facet w prochowcu za jej głową? jest na wózku, czy może schyla się na jakimś wózkiem...?
czarno-białe cudeńka............

Saturday, October 18, 2008

Coś się jednak udaje!!!

pierwsza w nocy, przysiad na rogu kuchennego stołu, przekładaczka w dłoni i zaczyna się przedsenne przeczesywanie programów; pierwszy klik na 6-tke, bo tam Francuzi i ... A JEDNAK TO MA SENS!
Dokument wprawił mnie w doskonały nastrój, coby nie powiedzieć euforię. Znajdą się, oczywiście!, cynicy, którzy powiedzą, że to kropla w morzu, że wyjątek potwierdzający regułę i inne srady dupady, ale ja wiem swoje i wierzę, że jak się chce i to chcenie zamienia się w działanie, to to przynosi efekty.

Morze Aralskie, które przez lata wysychało, znowu wypełnia się wodą. Gazeta Wyborcza pisze o tym, jak Kazachowie próbują zahamować największą katastrofę ekologiczną na świecie.
Morze Aralskie jest podzielone między Kazachstan i Uzbekistan będące niegdyś częściami ZSRR. Ówczesne władze postanowiły uczynić z tych terenów bawełniane eldorado. W tym celu wybudowano sieć kanałów nawadniających, które czerpały wodę z głównych rzek zasilających Morze Aralskie. Przyczyniło się to do bardzo szybkiego wysychania jeziora.
Wysychanie morza miało wpływ na klimat całego regionu. O katastrofie ekologicznej zaczęło się jednak głośno mówić dopiero pod koniec lat 80. Wtedy nie udało się jednak podjąć żadnych działań dla powtrzymania jej.
Kazachowie sami podjęli próbę ratowania swojej części jeziora. W połowie lat 90. za pieniądze z Banku Światowego zbudowali tamę, dzięki której kazachska część jeziora, tzw. Mały Aral, zaczął się na powrót zapełniać. Już w zeszłym roku woda odebrała 40 proc. straconego terenu. Powróciły ryby i rybacy, których sieci znowu pełne są szczupaków, sandaczy i leszczy, a nie tylko słonolubnych fląder.
Gazeta podkreśla, że Kazachowie dalej pracują nad ratowaniem Morza Aralskiego. Kolejnym etapem planu ma być odtworzenie wielkich mokradeł i stawów w delcie rzeki. Wybudowana ma być też druga tama.


Na pustynne obszary, nad którymi średnio dwa razy w tygodniu szaleją trujące "solne wichury", wraca życie; niegdysiejsi rybacy, ci po katastrofie ekologicznej, którzy zrezygnowali z łowienia ryb w uciekającym jeziorze, raz - bo mieli do niego 80 km, dwa - ryb w nim prawie nie było, teraz mają do brzegu 15 km i ryb jest coraz więcej i różnorodnych. Miasto Aral przygotowuje się na przyjście wielkiej wody, cmentarzyska zardzewiałych statków tkwiących na środku pustyni powoli znikają; pocięte na kawałki, przetopione, być może wypłyną jeszcze kiedyś z jakiegoś portu; ludzie zaczęli się znów uśmiechać, odbudowują porzucone przetwórnie ryb... Ot, jaka piękna bajka! Była w tym dokumencie jedna rzecz, która lekko mnie zaniepokoiła, ale... nie powiem... Pożyjemy - zobaczymy;)
(niestety, nie potrafiłam przenieść odpowiednio tej mapki; ona w oryginale pokazywała, jak morze się zmniejszało w kolejnych latach - szkoda)


A ten kuter (kuter?) to już sobie chyba poczeka...
jest szansa, że się doczeka...

Tuesday, October 14, 2008

No time for climate delay

Dear friends around Europe,

Last week, we flooded the European Parliament with tens of thousands of emails
and phone calls in the hours before the crucial vote on the EU climate and energy
package - and it worked! Congratulations!
We successfully beat back the industry
lobbyists and won a package better than many had hoped for.[1]

But incredibly this victory could be short lived - sign off by the heads of Europe's
governments is required at this Wednesday's EU summit. And with the financial
crisis topping the agenda, there are worrying signs that Europe's leaders will step back
from both the Parliament's vote and their own earlier commitments.[2]

Europe's national leaders need to hear from us over the next 48 hours,
before they make their final decision. So let's send them a flood of emails and phone-calls.
Click here to find your own leader's email address - and phone numbers if you feel
like ringing as well - and suggestions about what to say. We know it works:

http://www.avaaz.org/en/europe_climate_summit/

Far from being an excuse to water down our shift to a cleaner, greener economy,
the financial crisis gives us good reason to accelerate this change.

Massive investment in the transport, power infrastructure and industries of the future
will help to revive our economies, cut our energy bills and prepare us better for
the challenges ahead. Delays will cost us more down the track, whereas
ambitious action now will fuel Europe's economy.


But we are also up against another mighty force - lobbyists are at work,
demanding massive free permits to pollute and delays which will threaten the global
deal to stop climate catastrophe. They are using the financial crisis to put fear into
governments, predicting economic catastrophe if energy intensive industries are not
protected and if governments proceed with plans to mandate investment in
renewable energy.[3]

We have only a limited time before the heads of nations meet to determine Europe's
climate and energy package. If watered down now, our chances of success in securing
a bold global deal next year will be severely undermined.
We've shown we can change minds before, now's time to strongly advocate
for the positive impact a bold package will have on both our planet and
our climate.


http://www.avaaz.org/en/europe_climate_summit/

With hope and determination,

Brett, Paul, Pascal, Veronique, Graziela, Ricken, Ben, Iain, Milena and the whole Avaaz team

Sources:
[1] Main points of the plan approved by Parliament: faster pricing of emissions
allowances to encourage cleaner, greener industry - all power stations will have to buy
their pollution allowances from 2013 instead of getting anything for free, and heavy
industry permits will be phased out from 2013. Offsets were cut significantly, and bold
new longer-term targets of 50% emissions reductions by 2035 and 60-80% by 2050 were set.
For the first time, an emissions ceiling was set to stop dirty coal-fired power – though it
will need to be strengthened - and significant funds were allocated for helping developing
countries go green, as well as research into carbon capture. There's much more to do, but this
package is a real advance. See setback for industry on green "Super Tuesday":
http://www.europeanvoice.com/article/2008/10/setback-for-industry-on-green-su
per-tuesday-/62578.aspx

[2] On the concerns about Wednesday's summit:
http://www.guardian.co.uk/environment/2008/oct/09/energy.climatechange

[3] E3G - Ten Reasons Why Giving Free ETS Allowances will Not Protect EU
Jobs or Competitiveness:

http://avaazpress.s3.amazonaws.com/66_Ten%20Reasons%20Why%20Free%20
Allowances%20Will%20Not%20Preserve%20EU%20Competitiveness%20and%20Jobs.pdf

Friday, October 10, 2008

KOŃ-KURS

No dobra, Timoboll, niech Ci będzie... ogłaszam końkurs na najbardziej zaskakującą, może najśmieszniejszą, najbardziej niedorzeczną, kontrowersyjną(?) informację z GW. Ale to musi być coś ze świata polityki, tej wielkiej i tej mniejszej.
Koń, jaki jest, każdy widzi, czasami jednak pośród codziennych wstrząsów i drgawek, jakich doznajemy podczas czytania newsów prasowych, zdarza się coś wyjątkowego; każdy z nas - na szczęście - ma inną wrażliwość; dla jednego cios młotem w głowę jest niczym ugryzienie komara, dla innego toż samo ugryzienie jest niczym młot...
Swoją drogą, muszę chyba rozreklamować trochę swojego bloga, bo końkurs się nie uda; na razie jest czytany z litości lub ze strachu przez samych kumotrów;) , 3 osoby, kurczę bladę, trochę mało. No nic - najwyżej sama sobie wygram.
Na razie nie wiem jaka będzie nagroda dla zwycięzcy, ale będzie... może jakieś PIWO?
Końkurs trwa do końca roku - liczę, że do tej pory parę innych osób dołączy:(
POzdrostki

Thursday, October 9, 2008

Gajdamak i Falcone

Przewracając strony GW tuż przed snem, gdzieś w okolicach 1-szej w nocy, dostrzegłam słowo Francja, no więc - dalej czytać, przynajmniej jedną notkę od początku do końca, no bo Francja to Francja... z pewnością coś ciekawego, no nie? Nie zawiodłam się i tym razem.
Informacja dotyczy procesu ponad 40 prominentów francuskich, oskarżonych o korupcję i nielegalne dostawy broni do Angoli w latach 90. W zasadzie nic specjalnie podniecającego; korupcja prominentów - rzecz powszechna, dostawy broni, szczególnie te nielegalne, pewnie też na porządku dziennym we współczesnym świecie, ale... "na ławie oskarżonych znalazł się też francuski przedsiębiorca Pierre Facone, który podjął się próby sekretnego dostarczenia broni dla Angoli, gdy odmówił tego oficjalnie rząd Francji ze względu na embargo ONZ." A kogo poszukał Falcone do współpracy? Rosyjskiego Żyda Arkadija Gajdamaka! No pewnie - przecież wiadomo, że jest najlepszy w te klocki, choć określenie "najlepszy" to chyba w tym wypadku zbyt mało... Dwaj panowie przeszmuglowali do Angoli: 420 czołgów, 12 śmigłowców, sześć okrętów wojennych oraz prawie 200 tys. min.
Nieźle, co?

Tuesday, October 7, 2008

i jeszcze...

Fitka

Napój bezwonny i w zasadzie bezsmakowy, w kolorze silnie rozwodnionego brązu, z gęstym osadem na dnie naczynia (najlepiej szklanki); doskonały dla spragnionych ust w gorące letnie wieczory lub nad ranem po szampańskiej zabawie.

Posiada bogatą historię, sięgającą początków XX wieku; w tej chwili zapomniany. Łatwo dostępny, niedrogi; w domowych warunkach można go przygotować bez zbędnych ceregieli.

Najlepiej smakuje zimny (ale nie z lodówki) lub letni, bez oliwki i nie wstrząsany.

wyjaśnień ciąg dalszy...

Fitka

Jest to rodzaj zupy jarzynowej, do której dodaje się osobno ugotowaną kiszoną kapustę. Inaczej określana jako zarzucajka (zupa zarzucana kapustą) lub ficiajka.

To zupa przygotowywana głównie w Zagłębiu Dąbrowskim, tradycyjna zupa górników; wraz z karbinadlem i krychanymi ziemniakami do niedawna stanowiła najbardziej powszechny zestaw obiadowy.

Nie mylić z kwaskiem.

Pewne rzeczy trzeba sobie wyjaśnić...

Fitka

Fithemis minus speciosa

Rodzina złożone – asteraceae (Compositae), pojedynczo – Cruciferae

Opis. Wieloletnia, wysokość do 1,69 m (o poranku), o prostej wzniesionej głównej łodydze; z dwiema parami łodyg bocznych: górna para wzniesiona, dolna nie. Średnio ulistniona, obficie kwitnąca jedynie w sprzyjających warunkach, podczas kwitnienia silnie aromatyczna. Kwiaty żółte, zebrane w skrętki. Owoce – uskrzydlone.

Kwitnienie. Od maja do września.

Wymagania. Ma duże wymagania siedliskowe. Potrzebuje częstego podlewania, bez starannej pielęgnacji szybko usycha.

Występowanie. Europa Środkowa. Dość częsta na polach i łąkach, rzadka w górach; lubi miejsca ciepłe i nasłonecznione, nie przyjmuje się w przeciągach.

Warto wiedzieć. Roślina chroniona, należąca do gatunku zanikającego. Budowa i rozwój kwiatu uniemożliwia samozapylenie. Nie ma znaczenia gospodarczego.

Friday, October 3, 2008

post testowy

to jest post testowy
nic w nim nie ma ciekawego
oprocz zaszyfrowanej wiadomosci
dla izraelskiego wywiadu