Wednesday, December 31, 2008

„Moralnie niegodziwe” niepokalane poczęcie...

"Wszelkie formy zapłodnienia poza organizmem matki - zapłodnienia in vitro - są moralnie niegodziwe" – ogłosił w Dniu Świętej Rodziny metropolita krakowski, Kardynał Stanisław Dziwisz. Jego słowa rozbrzmiewały w kościołach całej Polski, odczytywane z nabożeństwem, świętym oburzeniem i troską o zdrowie moralne tych, którzy i tak z moralnością mają na bakier i wedle zasług w swoich grzesznych życiach strąceni zostaną do piekieł i nie dane im będzie przebaczenie i rozgrzeszenie Dobrego Boga, ale póki co... sieją zgorszenie pośród nieskalanych grzechem dobrych katolików.

Więc, w Imię Boga! należy tychże przestrzec, a pośród nich parlamentarzystów, którzy „zgodnie ze swoim sumieniem” - a jakże! - „powinni bronić godności aktu poczęcia życia ludzkiego i jego istnienia, a nie szukać kompromisów, na które nie ma miejsca w dziedzinie moralności”! Parlamentarzyści zostali ostrzeżeni! O ich zbawienie walczy Święty Za Życia Gowin, którego bladość lica dowodzi, jak wyczerpująca to walka. Ale zwycięży! Razem z Kardynałem Dziwiszem i całym Episkopatem.

In vitro sprzeciwia się również godności ludzkiej, zarówno rodziców, jak i poczętego dziecka, ponieważ dziecko zostaje powołane do życia poza aktem małżeńskim jako znakiem wzajemnej miłości”. Nie powinnam pytać, co Kardynał ma na myśli, mówiąc o „akcie małżeńskim”, bo jako zupełnie wykluczona z dyskusji, nie mam prawa głosu, ale...? Czy chodzi mu o akt seksualny, legalne spółkowanie między mężem a żoną? A jeśli w wyniku nielegalnego, chamskiego i obrzydliwie zwierzęcego bzykanka między niewiernymi zrodzi się dziecię? A jeśli zrodzi się nawet w wyniku legalnego, ale bez miłości, albo w wyniku legalnego, ale z użyciem siły, czyli gwałtu? Oczywiście, z tym nie dyskutuję, zgwałcona żona zachowa swą godność, bo to żona i od tego jest! Zresztą – to kobieta – nie zawracajmy głowy Kardynałowi.

A dziecię? Cóż za pytanie? Pewnie, że zachowa swą godność – gwarantuje mu to kościół, bo nie zostało powołane do życia poza aktem małżeńskim. Nawet bite i maltretowane zachowa godność – zawsze przecież może się schronić pod łaskawym dachem kościoła, który opatrzy jego rany, te fizyczne i te duchowe, nakarmi, ubierze z datków wiernych i wyedukuje, a oprawcę wskaże palcem z ambony i napiętnuje, a on padnie krzyżem przed Kardynałem i obieca poprawę, i zadana mu zostanie pokuta, 1000 zdrowasiek, i zostanie rozgrzeszony! I wróci do kolebki wiary, domu rodzinnego, i walnie pięścią w stół, lub w coś innego równie nieistotnego, bo marmurowa posadzka w kościele była zbyt zimna.

Kościół głosi, że ludzkie życie jest święte i nienaruszalne, ponieważ jego źródłem i celem, do którego zmierza, jest Bóg. Życie ludzkie, które już zaistniało, ma prawo do dalszego rozwoju zgodnie ze swoją naturą, i dlatego niszczenie go jest zawsze niemoralne” - grzmiał metropolita krakowski. Nie wiedziałam, że źródłem i celem mojego i moich dzieci życia, do którego zmierzamy, jest Bóg, choć zgadzam się, że niszczenie życia jest zawsze niemoralne. Pełna pokory, biorę pod uwagę fakt, iż należę do podgatunku ludzi niewierzących, a pośród nich jeszcze do podgatunku podgatunku rodzaju żeńskiego, do tej pory jednak byłam przekonana, że źródłem mojego i moich dzieci narodzin była miłość, a celem naszego istnienia jest "godne" życie w poszanowaniu nas samych, naszych bliskich i wszystkich ludzi na świecie, niezależnie od płci, rasy, wyznania, wykształcenia, preferencji seksualnych, stanu zdrowia i portfela. Tak jakoś nieopatrznie zinterpretowałam sobie 10 przykazań boskich...

O, ja biedna – nieoświecona! Z przerażeniem i smutkiem w sercu patrzę na ofiary kolejnej wymiany ognia między Palestyńczykami i Żydami, a przecież nie w tę stronę powinny być zwrócone moje oczy.

W dodatku... mam jeszcze jeden dylemat... Jak moi bracia, Polacy – katolicy, poradzą sobie teraz z problemem niepokalanego poczęcia?

Monday, December 15, 2008