Monday, November 3, 2008

szklany sufit

Jeśli słyszymy w jakiejś debacie, dyskusji... najczęściej przywoływane przez kobiety, a jakże!, określenie "szklany sufit" , dodajmy dla jasności, że przez kobiety na wyższym poziomie świadomości swojej przynależności społecznej, warto wiedzieć, że pojęcie to pojawiło się w latach 70. w Stanach Zjednoczonych, a w latach 90. utworzono nawet specjalną Komisję ds. Szklanego Sufitu, co było swego rodzaju reakcją na sytuację, w której jedynie 3 do 5% najwyższych stanowisk zajmują kobiety.
Gdyby ktoś sobie pomyślał, że od lat 70. upłynęło jednak sporo czasu i wiele się przez te prawie czterdzieści lat zmieniło, powiedziałabym temu komuś, że jest w błędzie, bo sufit nadal istnieje, stał się jedynie jakby bardziej przeźroczysty, gdzieniegdzie pomalowano go w kwiatki (nie licząc się zresztą z różnorodnością kobiecych gustów), ale z pewnością, korzystając z postępu techniki i inżynierii, głównie inżynierii manipulacji społecznej, uczyniono go silniejszym i odpornym na wstrząsy wywoływane wzrastającą aktywnością kobiet w życiu społecznym narodów.


Szklany sufit

to inaczej niewidzialna bariera, która zdaje się oddzielać
kobiety od wyższych i najwyższych szczebli kariery, uniemożliwiająca im awansowanie na sam szczyt.
Mianem "szklanego sufitu" - glass ceiling, określa się przeszkody, jakie napotykają kobiety pełniące funkcje kierownicze:
wyrażenie to symbolizuje widoczność awansu przy jednoczesnej jego nieosiągalności.

ciąg dalszy nastąpi...

4 comments:

Anonymous said...

Kurde,strasznie mi głupio. Zawsze chciałem być statystyczny, a na 40 osób pracujących u mnie w firmie, jest 3 facetów. Mam przełożoną babę, dyrektora babę i prezesa babę.

Ba! Kiepsko też ze statystykami u klientów tej mojej firmy (consulting). Jakoś tak dziwnie wybierając sobie doradcę, chętniej widzą w tej roli kobietę. Trenerów na szkoleniach też się to tyczy.

Ale kurde mol, jeżeli ja bym miał widzimisię, że w MOJEJ firmie żadna pani kierowniczego stanowiska piastować nie będzie, to ja się nie chce czuć do tego zmuszany.

Fitka said...

kurcze, Timo, faktycznie nie jesteś statystyczny; zresztą ja też kiedyś pracowałam w firmie, w której na 40 osób było tylko 4 panów; prezesem był facet, a 3 pozostałych pracowało na stanowiskach równoważnych kobiecym, o ile mnie jednak pamięć nie myli, a nie myli, zarabiali więcej niż koleżanki, no i w ogóle prawie się nie odzywali... i słusznie - jak widzisz, myślę pragmatycznie - bo po co? "mój" (?) kierowca zarabiał więcej ode mnie, "bo miał rodzinę na utrzymaniu" i takie tam srady dupady...
Co do meritum, no cóż - są zawody bardziej "kobiece" i te bardziej "męskie" - z tym nie dyskutuję.
Osobiście jestem przeciwna wszelkiego typu parytetom i nie widzę powodu, by ktoś mógł Cię zmuszać do wyboru takiego czy innego, rzecz jednak w tym, że wybór pracownika powinien być "bezpłciowy" i "bezwiekowy"; wszelkie CV powinny być opatrzone hasłem i zawierać jedynie dane dot. wykształcenia, doświadczenia zawodowego, osiągnięć, chyba że chodzi o zawód "siłowy", no to wtedy powinno być zaznaczone: "tylko dla mężczyzn" lub w innym wypadku "tylko dla kobiet". Wtedy przynajmniej jest uczciwie, no nie? A tak swoją drogą, zastanów się,jeśli miałbyś takie widzimisię, dlaczego w Twojej firmie żadna pani kierowniczego stanowiska piastować by nie mogła... ? Firma to biznes, a nie widzimisię! No chyba że masz zamiar założyć burdel - ostatecznie interes jak każdy inny, a nawet bardziej dochodowy.
I dlaczego klienci waszej firmy consultingowej, zapewne mężczyźni, chętniej widzą jako doradcę kobietę? Ciekawe by było, gdybyś mógł sprawdzić, kto wybiera kobiety, a kto mężczyzn... (to do statystyk).
Niczym się nie różnimy - my też nie lubimy do niczego być zmuszane.

Anonymous said...

O tym zmuszaniu to ja nie mówiłem w imieniu narodu męskiego, tylko w imieniu timobolla :)

A co do widzimisię - to biznes oczywiście jest biznes, ale jest to mój biznes. A widzimisię nie tyczy tylko pań - mogę sobie na ten przykład wymyślić, że w moim biurze nie postanie stopa człowieka ze skoliozą. I chciałbym móc w ogłoszeniu o pracę napisać - "skoliotycy proszeni o nie zgłaszanie się".

A wizja "bezpłciowego" i "bezwiekowego" traktowania ludzi jest straszna i przerażająca. Brrrr.

Fitka said...

fakt - wizja "bezpłciowego" i "bezwiekowego" traktowania ludzi jest straszna i przerażająca, tylko że ja nie mam takiej, ja tylko chcę, by takie były CV w momencie przyjmowania do pracy.
A ja bym chciała napisać w ogłoszeniu - swoją drogą, może kiedyś napiszę;) - "śmierdzące nogi wykluczone, osoby bez poczucia humoru też!"