Sunday, March 15, 2009

WUWr

Ach, ten WUWr! Serce przyśpiesza na sam widok tego skrótu, a co się dzieje z pamięcią... tego "słowami się nie da wypowiedzieć", jak mówiła jedna z uczestniczek życia WUWr.
Życie w WUWr było najpierw ciekawe - wypełnione na wstępie wymyślonymi sensami kiepskich, nijakich i dobrych twórców, a na końcu imperatywem sprzedaży ich tworów - ale i tak ciekawe, czasami nawet pasjonujące i smakowite, z czasem jednak zamieniło się w wieloskładnikową sałatkę "śmieciówkę", z dominującym smakiem jadus principalus.
Czy dobra sałatka polana złym sosem (ocet, oliwa itd.) czymś się różni od złej sałatki polanej tym samym złym sosem? Niczym się nie różnią! Zły sos zepsuje najbardziej wyrafinowane smaki i sałatka nadaje się tylko do wyrzucenia.
No i tak się stało z WUWrem. Teraz sałatka jest nie do strawienia, w dodatku śmierdząca; jej smaku nie da się już uratować, ale kiepski gospodarz (UWr) wciąż stawia ją na stole, bo drogo płaci za butelkę octu, który z uporem wkręcanego kupuje w najdroższym sklepie.
Kiedy wiele lat temu wyleciałam z furkotem z WUWr, wówczas, gdy odruch wymiotny zaczął się pojawiać już na sam widok pękatej butelki z octem, miałam nadzieję, że jego smrodek nigdy mnie już nie dosięgnie, ale tam... dosięga, tyle że
śmierdzącej mieszanki nie muszę smakować, więc brzuch mnie nie boli, i tylko z rosnącym zdziwieniem obserwuję oraz słucham relacji podtrutych biesiadników, którzy ledwie już zipią... ale nie wstają od stołu i w dodatku żrą to świństwo, bojąc się odsunąć od talerzy...
A wystarczyłoby zmienić ocet!
c.d.n.

3 comments:

Anonymous said...

Ocet można domowym sposobem zredukować długo i cierpliwie podgrzewając na wolnym ogniu.
Oczywiscie dotyczy to octów balsamicznych a tu chodzi zapewne o spirytusowy, czyli szkoda zachodu ulepszyć się nie da.

Anonymous said...

To znowu ja , większymi literkami please bom stara BaBa

Fitka said...

BaBa! A okulary gdzie? Większymi literkami to się nie zmieści w kompie!